Kwiaty we włosach.

Dwugłowy uda długi- to mięsień, który dzisiaj fizjoterapeuta mi "rozpracowywał". Mało sympatyczny, ale do przeżycia ból, czułam praktycznie przy każdym kroku. Pierwszy raz ból pojawił się, gdy próbowałam wbić kijek w ogródku. Ten się wpół złamał, a ja wpadłam w maciejkę jak długa. Świetny pewnie widok byłby, gdyby ktoś to sfilmował i wystawił na you tube. Krzysiek się śmiał ze mnie, a jego mama wyglądała na zatroskaną. Faceci, ech! Zero współczucia :P
W efekcie fizjoterapeuta rozmasował mi wszystko co się tylko dało i na co czasu wystarczyło, a na koniec okleił mnie taśmami kinesio taping i to w dwóch kolorach, że wyglądam prześlicznie, jak kwiatuszek :) . Może nie jak maciejka, ale też pięknie. 
Uwielbiam prezenty! Jeszcze bardziej te ze szczerego serca :)
Zacznijmy od początku...
Kilka dni temu obchodziłam swoje kolejne 18-te urodziny he he :) W związku z czym odprawiałam w sobotę imprezkę urodzinową. Goście punktualni, stół suto zastawiony, procenty - a jakże też były, humor dopisywał. Po prostu wymarzone party. Najgorsze było to, że przed samą imprezą połknęłam "prochy", by przetrwać jakoś. Już całą noc nie spałam, zresztą nie pierwszą, bo  koszmarny ból ze sporą częstotliwością wyrywał mnie z objęć Morfeusza. To straszne, by ból nie dał normalnie choć egzystować. Może prochy, a może alkohol sprawiły że spałam jak dziecko do 9.30. Ależ byłam zła, gdy telefon telefon zaczął dzwonić i przerwał te błogie uczucie snu. Z drugiej strony, czy powinnam się złościć, że ktoś o 9.30 do mnie dzwoni? Przecież dla większości ludzi to normalna godzina na wstawanie. W większości pewnie też już są po śniadaniu, ba..., może nawet po porannej kawce. A ja niestety jak "alien" burzę się o przyziemną rzecz. Choć i dzwoniący też powinien być na tyle wyrozumiały, by domyślić się, tym bardziej, że zna moją sytuację. A tak naprawdę jest obrażony...


W rehabilitacji wielka d@@pa
Rehabilitant ledwo umie mnie już wyprowadzać na prostą, jak to sam stwierdził :(
Coraz większe przykurcze najprawdopodobniej odpowiadają za moje bezsenne noce, a niepoprawne chodzenie pogarszają wszystko, nawet operowaną nogę. Po jaką cholerę wstawiać złoto, jak traktuje się je jak zwykły złom? Noga po operacji dostaje maksymalnie po tyłku. Bolą mnie w niej mięśnie, powięź biodrowa przeskakuje mi często po krętarzu, to nie noga sprzed trzech miesięcy gdzie byłam z niej dumna, mogłam się nią chwalić. Ciekawe ile jeszcze wytrzyma? I czy sytuacja w Piekarach w końcu się zmieni?
W środę rozmawiałam z dr M.M. i jak na razie do końca czerwca bez zmian. Wszystko rozwiąże się 4 lipca i wtedy też mam dzwonić. Ciekawe jak to będzie tym razem wyglądało tzn. cała ta procedura. Bo mam dość!!!
Na pewno też na moje samopoczucie ma wpływ pogoda. Upalne dni poprzecinane ulewnymi deszczami zawsze miały wpływ na moje bioderka. Już wkroczyliśmy w kalendarzowe lato, a by się chciało powiedzieć, że to jest środek wiosny. Dobrze, że jeżdżę dość często na działkę, tam wśród zieleni wypoczywam i pożeram grillowane potrawy z surówkami, które uwielbiam :)

Czy tak być musi?

Od środy istna męczarnia. Boli non stop. Plastry kinesio nie pomagają, tabletki również słabo koją mój ból. Ba, nawet rehabilitant nie pomógł na ostatnim spotkaniu, a ja w nocy prawie nie sypiam, a w dzień w zasadzie też bez zmian.  Muszę non stop zmieniać pozycję, to jedyna ulga. Kurcze, ile tak można się męczyć? Jak sobie wspomnę, że teraz właśnie też powinno mnie boleć, ale miały to być typowe bóle pooperacyjne, to cholera mnie bierze. Tym bardziej, że czuję, iż ta noga z BMHR-em dostaje tak po dupie, że obawiam się o nią. Dzisiaj wstałam z impetem, bo telefon chciałam zdążyć odebrać i poczułam tak duży ból w okolicy pośladka i uda, że się poskładałam, a telefonu nie odebrałam. Czy tak musi być? Czy komuś zależy na spierdzieleniu dobrze wykonanej roboty?


Weekend spędziłam w kempingu nad jeziorem Dzierżno. Fajne klimaty, a jedyny minus, że nie mogłam się dostać nad wodę, gdzie moi kompani łowili rybki. W rezultacie poczytałam trochę książkę, trochę pospacerowałam i grillowałam. Oczywiście nogi i kule nie pozwoliły zejść nad brzeg, bo było zbyt stromo. Ktoś pomyślał, żeby ułatwić zejście układając opony w formie schodów, tylko ciekawe dla kogo było te ułatwienie...
Dobrze, że siostra ze mną spacerowała i z innych stron mogłyśmy zachwycać się urokiem jeziora. Ponad to dzięki towarzyszom naprawdę miło spędziłam czas. Nie musiałam myśleć o operacji, a nawet o bólu w euforii śmiechu, też czasem zapominałam. Oby więcej takich chwil było w moim życiu...

The term of finish!

W indeksie nauczyciele zapełnili już rubryki satysfakcjonującymi bardzo dla mnie ocenami. Najbardziej bałam się angielskiego, a poszedł mi zupełnie gładko. Czego ja tak bardzo się stresuję, a potem i tak wiedza zdobyta przez ten czas, jakoś sama wypływa. Profesor poprosił o wylosowanie jednego obrazka i jednego dialogu. Na obrazku dziewczyna i chłopak malowali ścianę. Musiałam w detalach opisać ubiór i wszystko co widziałam na nim. Potem dostałam dodatkowe pytanie i przeszliśmy do dialogu. Na szczęście profesor pierwszy musiał zacząć (wg wskazań z kartki) i dlatego uważam, że było mi łatwiej. Było, minęło. A teraz? 
Wakacje! W pełni zasłużone :) Książki i zeszyty w kąt na trzy miesiące.
Do zobaczenia szkolni koledzy, koleżanki i profesorowie we wrześniu.

Angol...

Język angielski... Przerwa!
Zamiast uczyć się języka postanowiłam w ramach relaksu napisać pościk w moim blogu. Oczywiście, ostatnio nie jestem zbyt wylewna, co widać po ilości postów. Ale czym się tu chwalić? No chyba, że moimi ocenami, bo dla mnie jak na razie są satysfakcjonujące :) Jeszcze jutro angielski, więc wszystko może ulec zmianie :P 

Operacji oczywiście nie będzie i nie wiadomo kiedy w ogóle się odbędzie. Mój dr M. M. zadzwonił do mnie i d@@pa... Jakieś problemy są ponoć pomiędzy szpitalem, a NFZ-em i odwołali wszystkie planowane operacje. Najprawdopodobniej przywrócą w tym roku je, ale kiedy nikt, nic nie jest w stanie odpowiedzieć. Wiadome jest, że są przesunięcia w tym momencie. Jestem wściekła! Wydałam niepotrzebnie kasę na zaświadczenie od dentysty oraz zbędnie robiłam inne badania, ale co ich to w ogóle interesuje. Chyba mam pecha, bo ostatnio naprawdę terminowo operowali w Piekarach. Wszystkie koleżanki z forum i nie tylko operowane były bez jakiś przekładań terminów, ale ja znów muszę się z tym użerać. :(

Za to w ostatnią niedzielę wyszalałam się w Wesołym miasteczku w Chorzowie z Krzyśkiem i Kariną. Jak cudownie jest poczuć się dzieckiem i móc wyszaleć się z podniesioną adrenaliną do granic możliwości. Tym bardziej że mam lęk wysokości, a jednak wsiadałam na każdą karuzelę. Gdy zaczynała kręcić z reguły żałowałam, że wsiadłam, ale nie było wtedy odwrotu i pozostało mi tylko japę drzeć. Tak pokonywałam swój lęk ;) Rollercoaster, samoloty, łodzie, mega huśtawki i inne atrakcje, tego wspaniałego miejsca, to fantastyczna odskocznia od dnia świstaka. Opaleni, uhahani, z żołądkiem wywróconym na drugą stronę wróciliśmy do domu i na pewno ten dzień długo zostanie w naszej pamięci. Tego mi trzeba było!!! 

Dobra, wracam do nauki. Dość pisania jak na dzisiaj :P