Pół roku minęło...

Wypłatę dostałam i ... Wypłatę udałam :)
Zajęło mi to dokładnie jedne popołudnie.
Owszem nie zarabiam kokosów, ale potrzeby zawsze mam bez względu na zarobek olbrzymie.
Dzisiaj oprócz uzupełnienia zapasów, kupiłam kibelek oraz winko. Wieczorem zapowiada się iście włoska kolacja. Pizza oraz winko może wprowadzi nas w romantyczniejszy nastrój. Ostatnio wszystko robimy w biegu, więc wieczór na kanapie się po prostu należy. 




Dzisiaj mija pól roku od operacji.
Pół roku temu przechodziłam swój największy koszmar, jaki miałam okazję do tej pory przeżyć.
Po takim okresie spodziewałam się lepszych efektów. Owszem nic mnie nie boli, pomijając jakieś drobne bóle mięśniowe, jednak nie tego oczekiwałam. Jednakże bardziej powinnam się skupić na rehabilitacji, a nie na życiu. Nie jestem jeszcze na tyle zdrowa, by żyć normalnie. Choć nie ukrywam... Bardzo, ale to bardzo bym chciała chodzić bez kul, a przede wszystkim prosto. Czy moje marzenie się spełni zależy głównie ode mnie. Jestem swoim kowalem i muszę w końcu bardziej walczyć o swoje, a  nie patrzeć na innych. W końcu walczę o swoje marzenia :) 


Ps. Wkrótce kupię swoje cztery kółka. Po czteroletniej przerwie będę znów za kierownicą :)

2 luty 2012

Ileż to stopni może być poniżej zera?
      Chodzi sobie mróz po świcie i tworzy te swoje niepowtarzalne, niesamowite malowidła. Chwali się swoim kunsztem na każdym kroku. Cokolwiek dotknie, cokolwiek muśnie ... Arcydzieła!
      Oprócz problemów z biodrami choruję jeszcze na  astmę oskrzelową. Podczas tak niskich temperatur mam wrażenie, że nie mam czym oddychać. Powietrze zbyt ostre, kłóci się z moim układem oddechowym. Ubrana szczelnie, do stóp po czubek głowy nie odczuwam aż tak bardzo chłodu. Ba nawet moje bioderka nie narzekają i świetnie się sprawują w ostatnim czasie. Byleby śniegu nie było...
      Wczoraj kolejne spotkanie zaliczyłam z bioderkowymi dziewczynami. Co mi się podoba w  tych spotkaniach, to to, że naprawdę niewiele rozmawiamy o bioderkowej przeszłości. Co najwyżej żartujemy z pewnych zdarzeń, ale o bólu i cierpieniu cicho sza :)
Kurcze, strasznie kaloryczne było te spotkanie, a ponieważ byłam po pracy, to koleżanka zadbała byśmy obiadek zjadły złożony z tysiąca kalorii, a do tego ciasto. Dobrze, że deser był bardziej naturalny :) tak więc zdecydowanie mniej kaloryczny.
Tego typu spotkania  muszą być w moim harmonogramie, gdyż ładują mi baterie na jakiś czas.


Dzisiaj powinnam mieć spotkanie z fizjoterapeutą ale niestety Krzysztof wziął sobie urlop od pracy. Niemożliwe, że  ten pracoholik zakochany w swoim fachu, bierze jakikolwiek dzień wolnego. No tak ale ileż można pracować średnio do 21.00, a nawet 22.00


Ja nie mam ferii. "Naferiowałam" się odpowiednio dużo w ostatnich latach, teraz WORK :)