No tak...
Pewnie wyczekujecie na kolejny wpis, a tu echo.
Cierpię na chroniczny brak czasu. :(
Poważna choroba :P


W rehabilitacji duże postępy, choć podczas śniegów było wielkie załamanie. Fizjoterapeuta od dwóch spotkań mnie chwali, co jest dziwne, bo nigdy tego nie robił. A tu dwa spotkania z rzędu same pochwały. Myślę, że to jest człowiekowi szalenie potrzebne. To jakby dodatkowa motywacja. A za co pochwały? No za chód oczywiście :) Podobno moje wychylenie zmalało, jak również same stawianie kroków idzie mi całkowicie nieźle. Kto by pomyślał, że ten dzień nastąpi...
Jakby się zastanowić, to powoli moje kolejne marzenie się urzeczywistnia. 


W pracy... Dużo pracy! Wczoraj miałam dyżur na który się sama zdeklarowałam. "Bagatela" tylko 14 godzin. Wróciłam do domu o 23.00 i prosto do garów, bo dzisiaj moje kochanie celebruje swoje kolejne urodzinki. 
Kochanie życzę Ci duuużo zdrówka i wymarzonych prezentów. 


Pozostało już mi tylko pochwalić się sukcesami szkolnymi.
Tydzień temu pisałam maturę próbną z matematyki i... Zadałam ją! Dopiero za tydzień dowiem się szczegółów, ale już wiem, że wystarczyła mi liczba dobrze rozwiązanych zadań zamkniętych. Ciekawe jak mi w maju pójdzie? Ale przede mną nauki, a nauki :(
Paskudnie za oknem. Z niewielkimi przerwami pada deszcz. Moje bioderka wolą już deszcz niż śnieg, ale ja chcę słoneczka. Cholernie mi tego brakuje.
Wracam do kuchni!
Do następnego wpisu :*
Mam nadzieję, że nie w biegu.

Koszmar minionego lata

Wywichnięty BMHR
kliknij jak chcesz powiększyć