Jedną z funkcji, jaką pełnię w życiu, to moderowanie Forum BIODERKO. Tyle, że pewnie już o tym wiecie. 
Jednak nie o funkcji jaką sprawuję chciałam pisać, lecz o treści jaką stale wałkujemy. 
Temat, który większość bioderkowiczów nie lubi, a o którym non stop wspominamy, to rehabilitacja. Na szczęście, również jestem zwolennikiem ukierunkowanej rehabilitacji. I to nie dlatego, że nie mam wyboru, tylko, że to naprawdę ma sens. Niestety sama już nie widzę tych maleńkich kroczków, którymi postępuję, ale gdy ludzie, których widuję raz na pół roku, chwalą mnie, to aż serce rośnie. 
Dzisiaj po raz kolejny byłam na rehabilitacji u Krzysztofa w Zabrzu. 
Nasz dialog:
K: Jak się czujesz?
Ja: Wyśmienicie!
K: To dzisiaj poćwiczymy głównie.
No to ćwiczymy...
K: W końcu prosto trzymasz miednicę.
Ja: I tyle lat musiałam ćwiczyć, by to w końcu usłyszeć od Ciebie!? - zszokowana bardziej stwierdziłam, niż zapytałam.
Tak rzadko Krzysiek chwali, że aż naprawdę miło było to usłyszeć. Wycisk był, pot się lał. Wyszłam zmęczona, lecz zadowolona.

 Tym samym udowodniłam, że tylko systematyczną pracą można zdobyć pożądany efekt.
Pracujcie nad sobą. Bez pracy nie ma kołaczy. Czasem powątpiewam, że może być lepiej, że to pewnie już koniec sukcesów. Jednak dla takich chwil śmiem twierdzić, że warto. Naprawdę warto! 

Życzę Wam samych sukcesów :*