Kolejny termin

Kolejna wizyta w ambulatorium przyniosła mi oczekiwany termin drugiej operacji. Najpierw padło pytanie w której połowie roku by mi najbardziej odpowiadało, pierwszej, czy drugiej. Przecież logiczne jest, że w pierwszej, w jak najbliższym terminie. :)
BMHR którego jestem szczęśliwą posiadaczką od 08 lipca 2010 roku, wg mojego operatora ma się dobrze i jest idealnie osadzony. 
Jeszcze nigdy tyle czasu nie spędziłam w ambulatorium. Od lekarza wyszłam po 16.00 wraz z trzema koleżankami które znam z forum. Lekarz poświęcił nam każdej z osobna sporo czasu. Każda była usatysfakcjonowana z wizyty, bo osiągnęłyśmy to co zamierzyłyśmy. Ja przede wszystkim mam termin i wiem że mój już zadomowiony bmhrek jest w świetnym stanie. Poza tym lekarz cały czas podkreśla, że mój proces zdrowienia nastąpi po drugiej operacji i, że puchnąca stopa, czy bolesne kolano na tę chwilę go nie niepokoi, ponieważ tak ma prawo się dziać. Jak zawsze swoim idealnym podejściem do pacjenta bardzo mnie uspokoił. Zaufanie do operatora to bardzo ważna rzecz :)


Oczywiście w oczekiwaniu na wizytę w gabinecie dr Mielnika zdążyłam "zwiedzić" cały szpital. Na oddziele rehabilitacyjnym zostałam tak miło przywitana przez rehabilitantów Kubę i Marka oraz przez siostry które spotkałam że wiem iż nie byłam jakimś męczącym pacjentem :) Aż miło było wrócić w kąty które tak dobrze wspominam. Czy to zdrowy odruch, by dobrze wspominać szpital? Ale ja tak mam chyba zawsze. Za każdym razem dobrze się czułam w szpitalu, pielęgniarki miłe, a towarzystwo na sali rewelacyjne. No może oprócz lipcowego hospitalizowania kiedy to towarzyszki w niedoli bardzo mnie zmęczyły. Mam nadzieję że to jednorazowy wybryk w mojej szpitalnej historii. Bywało nawet, że mnie całym łóżkiem przewozili, by mnie mieć u siebie na sali, a pielęgniarki w Raciborzu nawet pomagały w przeprowadzce. Zacieśniałam więzi w tych chwilach i z pięciolatką i ze starszymi ludźmi. Tak, nigdy nie miałam problemów z nikim, bo potrafiłam się dostosować do warunków panujących na sali. Mam nadzieję, że tym razem w czerwcu ,znów nie będę musiała irytować się współlokatorkami :)

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Cieszę się , że masz kolejny termin:)
Ja również na 30 marca zbieg a 28 mam się stawić w szpitalu.
Buziaki Kasia (lediberg)

Anonimowy pisze...

super!!!!!!!!! nowy termin i nie tak odległy. trzymaj sie. buziaki agnieszka (AGNIESZKA_K)

Anonimowy pisze...

Cześć , :)
Pobyt na sali to najbardziej upierdliwa rzecz jaka znam , trzeba słuchać bolączek i przytakiwać ,ale to też ma swoje granice.
Radzę nie wdawać się w dyskusje , czytać książki lub w miarę możliwości przebywać poza salą :)
Fajnie że masz kapoplastykę!! ja mam 2 protezy , operowany w 2006 ale dzięki Bogu i zdolnym lekarzom chodzę i mam się dobrze.Oczywiście nie jestem takim szczęściarzem na 100% = jedna proteza jest umieszczona za blisko nerwu i jeśli zaczepię noga o próg lub inna przeszkodę nawet lekko paraliżuje mnie z bólu , ale to pikuś porównując BÓL z jakim miałem do czynienia przed operacjami.Tak na boku ci powiem w tajemnicy że jak już będziesz zdrowa po operacji to nawet w góry można chodzić ale to z czasem ,powolutku na spokojnie do celu a jeszcze życie zobaczysz otworzy ci nowe możliwości.trzymaj się ciepluśko.

Passiflora pisze...

Bardzo dziękuję za komentarze. Już teraz czuję wielką ulgę :)
Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo mi brakowało chodzenia choć po domu paru kroków bez kul. Wierzę iż wszystko się jeszcze o niebo polepszy po tej drugiej operacji. Moim celem nie są góry bo szczerze zawsze wolałam morze i jeziorka, ale i to musiałam ograniczyć do zera bo po prostu wolałam z domu nie wychodzić, bo tak się męczyłam. :)