Pół roku minęło...

Wypłatę dostałam i ... Wypłatę udałam :)
Zajęło mi to dokładnie jedne popołudnie.
Owszem nie zarabiam kokosów, ale potrzeby zawsze mam bez względu na zarobek olbrzymie.
Dzisiaj oprócz uzupełnienia zapasów, kupiłam kibelek oraz winko. Wieczorem zapowiada się iście włoska kolacja. Pizza oraz winko może wprowadzi nas w romantyczniejszy nastrój. Ostatnio wszystko robimy w biegu, więc wieczór na kanapie się po prostu należy. 




Dzisiaj mija pól roku od operacji.
Pół roku temu przechodziłam swój największy koszmar, jaki miałam okazję do tej pory przeżyć.
Po takim okresie spodziewałam się lepszych efektów. Owszem nic mnie nie boli, pomijając jakieś drobne bóle mięśniowe, jednak nie tego oczekiwałam. Jednakże bardziej powinnam się skupić na rehabilitacji, a nie na życiu. Nie jestem jeszcze na tyle zdrowa, by żyć normalnie. Choć nie ukrywam... Bardzo, ale to bardzo bym chciała chodzić bez kul, a przede wszystkim prosto. Czy moje marzenie się spełni zależy głównie ode mnie. Jestem swoim kowalem i muszę w końcu bardziej walczyć o swoje, a  nie patrzeć na innych. W końcu walczę o swoje marzenia :) 


Ps. Wkrótce kupię swoje cztery kółka. Po czteroletniej przerwie będę znów za kierownicą :)

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

hmmm, ale poćwicz najpierw, zgoda? :)Ciekawe ile razy zgaśnie Ci przy starcie?
__________
Krzysztof Mróz

Passiflora pisze...

Obiecuję że napiszę Ci jak będę wyjeżdżać. Zmniejszy to prawdopodobieństwo rozjechania Twojej "skromnej" osóbki łahahaha

Anonimowy pisze...

Skromnej jak i drobnej. Ze mnie taka chudzinka, że prawie 90kg ważę...