Bawmy się aż do rana...

Ból w plecach odpuścił całkowicie.
W końcu!
Tym razem nie koniecznie zadziałała rehabilitacja i plastry którymi okleił mnie Krzysztof. Myślę, że w tym przypadku przyczynił się do tego alkohol. O zgubo! Nie, broń Boże, nie było go w jakiejś zastraszającej ilości, ale było go na tyle wystarczająco, by rozluźnić swoje ciało. Wiem, wiem! Nie jest to idealne rozwiązanie, bo takie rozluźnienie może mieć zgubny wpływ na organizm. I bynajmniej nie chodzi tutaj o skutki uboczne typu kac :) Choć i on mnie w delikatnym stopniu dopadł :(
Bawiłam się w sobotnią noc wyśmienicie. Nogi i biodra nie bolały. Szalałam i wirowałam w rytm piosenek, którą DJ Stefan puszczał ze swojego sprzętu. Ach, jak dawno tak dobrze się nie bawiłam. I to do 3.00 nad ranem.
Bioderka nadal sprawujcie się tak dobrze!!!
Oto kilka dowodów:




2 komentarze:

AgaW pisze...

Brawo Iwona! cieszę się bardzo że biodra dały radę szalonej zabawie !

Catering w Warszawie pisze...

Poprzedni wpis był lepszy.