Kobaltoza - mit czy prawda?

Zastawiałam się nad umieszczeniem tego postu na blogu. Jednak uważam, że każdy ma prawo do informacji.

W zeszłym roku na forum bioderko Mateusz poinformował nas o śmierci Piotra, który przed śmiercią chciał, by ludzie z protezami metal-metal dowiedzieli się o kobaltozie. Piotr najprawdopodobniej miał tę chorobę, ale już się nie dowiemy prawdy, gdyż nie wyraził on zgody na sekcję zwłok, a rodzina uszanowała to. 
Mateusz na forum napisał:

"Piotrek był lekarzem ale w niczym mu to nie pomogło. Chodząc do innych lekarzy ,nawet tych których znał słyszał tylko ,że nie ma czegoś takiego jak Kobaltoza... Niektórzy lekarze prosili go o przetłumaczenie anglojęzycznej literatury dotyczącej Kobaltozy bo nie mieli pojęcia co to za choroba. Poddawał się różnym badaniom,które nie wnosiły nic nowego. 
Sam zgłosił się do Poradni/Instytutu Toksykologii w Sosnowcu i tam poprosił o sprawdzenie poziomu Kobaltu i Chromu we krwi. Doznał szoku gdy okazało się ,że miał rację. Dopuszczalny wskaźnik kobaltu we krwi wynosi 2,0 ug/g kreat - na tamten moment Piotr miał we krwi i moczu 27 ug/g kreat -później było już tylko gorzej. Rekord - 85 ug/g kreat . Pomimo tych badań ,które powtarzał systematycznie co miesiąc nikt z lekarzy nie dopuszczał myśli ,że to prawda,że to możliwe. Nie wiem czy bali się czegoś ...nie chcieli zająć się tym tematem...może nie wiedzieli jak pomóc.... Chcieliśmy nagłośnić sprawę w mediach ,poruszyć tam temat Kobaltozy ale nikt nie był tym zainteresowany ...Piotrek był pierwszym zdiagnozowanym przypadkiem w Polsce ...później poznał inne osoby, które zastanawiały się co im dolega. Dzięki Piotrowi zbadały poziom kobaltu we krwi i moczu i stało się dla nich jasne co jest przyczyną ich cierpienia... 

Metaloze jako ogólne zjawisko opisano- Kobaltozy nie. 
O ZATRUCIU (cobaltism) kobaltem z MoM (Metal o Metal) protezy nie ma ani jednej naukowej pracy w Polsce . jakie są OBJAWY I NASTĘPSTWA cobaltozy? Gdzieś to opisano w polskiej literaturze? Jak diagnozować i leczyć? Nie znajdzie się odpowiedzi na te pytania. Od tylu lat nikt się tym nie zajął . W całej Europie i USA kobaltoza jest uznana za chorobę . Jest na jej temat dużo prac ...w Polsce nie...Sa tylko wzmianki o zatruciu ciężkimi metalami np. u protetyków stomatologicznych. Nikt nie zajął się przetłumaczeniem anglojęzycznej literatury na język polski...Piotr chciał to zrobić ale zabrakło mu już siły...To była walka z" wiatrakami"...totalna bezradność i nieustanna prośba o pomoc....Nawet przed ZUSem musiał udowadniać ,że jest chory,że nie jest w stanie pracować, chodzić... 

KOBALTOZA to zatrucie organizmu uwalniającym się z protezy kobaltem. Jest to rzadkie powikłanie. Piotrkowi ustalenie co wywołuje u niego ból w okolicy endo, szumy uszne, bóle innych stawów, pogorszenie widzenia, tachykardie, arytmie, duszność , bezsenność ,ból zębów zajęło KILKA MIESIĘCY. Opisane wyżej dolegliwości powinny dać do myślenia i zastanowić każdą osobę ,która posiada metalową protezę. Skłonić ją do zbadania poziomu Kobaltu, Niklu i Chromu we krwi i moczu. Piotr nie trafił na lekarza lekarza (ortopedę , toksykologa, kardiologa), który by się z tym spotkał. Poziomy kobaltu (i ew.chromu) można oznaczać tylko w nielicznych laboratoriach (np. przy Instytutach Pracy) . To poważny temat. Lekarze, a tym bardziej pacjenci nie MAJĄ NAJMNIEJSZEJ SZANSY NA ROZPOZNANIE. Pacjenci chodzą do laryngologów, okulistów, kardiologów, dermatologów, psychiatrów i nikt nie wie co im jest, nikt nie zapyta, czy mają metalową protezę. Nikt nie powiąże objawów z przyczyną. Mają szczęście, jeżeli się proteza obluzuje i dojdzie do rewizji bo to jedyny sposób na uśmierzenie bólu,dolegliwości pod warunkiem ,że choroba zostanie bardzo wcześniej wykryta/zdiagnozowana. Każdy dzień działa na niekorzyść pacjenta. U Piotra minęło 1,5 roku od momentu gdy sam zdiagnozował u siebie Kobaltozę. Było już za późno na rewizję... Nikt nie chciał podjąć się wyzwania jakim była rewizja ....Nerwy , tkanki i organizm były już zbyt wyniszczone i zatrute kobaltem.. Nierozpoznanie choroby kończy się ....b. źle- pacjenci głuchną, ślepną, mają zmiany w sercu, niewydolność nerek, demencieją...śmiercią... 
Piotr cierpiał i to bardzo... Nie zapomnę jego ataku łez, gdy zdał sobie sprawę, że tak naprawdę nikt mu nie chce pomóc, że nikt nawet nie chce spróbować... Płakał jak dziecko...
Gdyby od razu dokonano rewizji i usunięto mu metalową protezę Piotr by teraz żył...
Pomóżmy Piotrowi dokończyć jego dzieło! Pomóżmy innym!"
Piotr pisał: 
"Potrzebuję osoby, która pomoże mi ostrzec ludzi z metalowymi protezami (MoM). Nie chodzi mi, żeby wystraszyć kogokolwiek. Dziesiątki tysięcy ludzi ma metalowe protezy. Kilka procent może mieć cobaltism. Jeżeli nie ma objawów to nie ma problemu ! " 
"....Może uda mi się coś zmienić w świadomości/ wiedzy lekarzy"...

Kobaltowe protezy bioder przyczyną dramatycznych komplikacji – Tygodnik Angora

140 tysięcy pacjentów przechodzi co roku we Francji operację wszczepienia protezy stawu biodrowego. Trzem tysiącom kobiet i mężczyzn, głównie czterdziestoletnim, którzy kiedyś uprawiali sport wyczynowo lub amatorsko, zakłada się protezy, będące stopem kobaltu z chromem. Problem w tym, że łącznik, który z jednej strony jest implantem, wprowadzanym wprost do miednicy, a z drugiej za pomocą cementu zanurzony jest w kości udowej, może zatruć cały organizm. Taki zawias miałby pomagać w chodzeniu i bieganiu. Gdyby nie materiał użyty do jego produkcji…
Kobieta ma 58 lat. Po operacji wszczepienia implantu stawu biodrowego ogłuchła i oślepła. Może się poruszać tylko na fotelu inwalidzkim.
49-letniemu mężczyźnie trzęsą się ręce. Co więcej, dziura w umyśle. Stracił pamięć. U innego pacjenta lekarz stwierdził poważne patologie w układzie krążenia, przede wszystkim jeśli chodzi o pracę serca, komplikacje neurologiczne i układu oddychania. Kilka osób po wszczepieniu narzekało na dolegliwości, których przyczyną było zakłócenie pracy tarczycy. We krwi wszystkich stwierdzono podwyższony poziom kobaltu.
Staw biodrowy to ciągłe tarcie kulki o łożysko. Inaczej byśmy nie byli w stanie wykonać kroku. Według austriackich naukowców, którzy opublikowali swoje odkrycie w piśmie ortopedycznym, właśnie to powoduje, iż z metali użytych do produkcji protezy „ulatniają” się jony, które dostają się do krwiobiegu pacjenta. A to był rok 2003. Między rokiem 2005 a 2008 brytyjscy badacze kilkakrotnie publikowali artykuły informujące o zagrożeniu związanym z zastosowaniem metalowych protez. Kolejne badania wskazywały na poważne konsekwencje neurologiczne dla pacjentów ze względu na nadmierne wydzielanie jonów z metalowych protez. Wszystko to było zamknięte w czterech ścianach naukowego światka.
Francuskie władze medyczne nie kiwnęły palcem w tej sprawie. Ich zdaniem wszystko było w jak najlepszym porządku. Tym bardziej jest to zdumiewające, że w 2009 roku w Stanach Zjednoczonych zabroniono stosowania takich protez. W wyniku skandalu, jaki przy tej okazji wybuchł, producent bez mrugnięcia okiem wydał dwa i pół miliarda dolarów!!! na pokrycie kosztów leczenia pacjentów, byleby tylko nie dopuścić do procesu. Gdyby do niego doszło, musiałby wydać dziesięć razy tyle. A tak wszystko odbyło się cicho i bez rozgłosu…
W 2010 roku zakazano wszczepiania metalowych protez w Wielkiej Brytanii i w Australii. We Francji wciąż to trwało, bo mimo ostrzeżeń, uważano, że osoby aktywne będą mogły szybciej wrócić do zdrowia i lepiej poruszać się z metalowymi stawami biodrowymi. Teraz adwokaci pacjentów skierowali sprawę do sądu przeciwko Francuskiej Krajowej Agencji Bezpieczeństwa Medycznego, odpowiedzialnej za to, by leki, implanty i inne mechanizmy wprowadzane do organizmu pacjenta nie zagrażały jego zdrowiu.

Czym prędzej operuj…
Frederic ma 46 lat. „Mam takie wrażenie, że po wszczepieniu mi sztucznego biodra amputowano mi życie” – powiada. Jest hydraulikiem. Mieszka w Marsylii. Prowadzi aktywny, sportowy tryb życia. Poczuł ból w okolicach miednicy. Lekarze natychmiast zrobili rezonans i zadecydowali, że należy bezzwłocznie założyć protezę. „Zapewniali, że będę z nią mógł… fruwać, bo taka jest solidna. Mówili, że to najlepsza proteza na świecie. Byli przekonani, że będę mógł nie tylko wrócić do swojego zawodu, ale także do swojego sportowego trybu życia”. 
Operacja przebiegła bez żadnych problemów. Szybko. Sprawnie. Po paru miesiącach zaczęły się „schody”. Pojawił się trudny do zniesienia ból. Frederic był przekonany, że to wynik intensywnych ćwiczeń fizykoterapeutycznych. Ale było coraz gorzej. Ledwo chodził. Każdy krok to był wielki ból. Co więcej miał takie wrażenie „jakby najadł się trucizny”. Jego organizm był „czymś” zaczadzony. Lekarze wzruszali ramionami. „Nie ma niczego niepokojącego”. 
Tymczasem on zaczął się zastanawiać, czy nie zwariował, bo „słyszał” metaliczne szczęknięcia. Krok i szczęknięcie. Tak jakby ktoś zamykał zamek w drzwiach. Przekręcał klucz. Na szczęście jego dziewczyna też to słyszała. Więc nie oszalał. Lekarz domowy zalecił badanie krwi. Wyniki były zatrważające. 4.2 mg kobaltu na litr. Cztery razy więcej niż przewiduje norma. Lekarze orzekli wtedy, że to wynik wszczepionej trzy lata wcześniej protezy – tej „rewelacyjnej, najlepszej na świecie”. Jej amerykański producent, z filią we Francji, wsadził głowę w piasek i nie chciał rozmawiać z mediami.
Frederic zaczął szukać odpowiedzi na pytanie, co mu się przytrafiło, no i ją znalazł, ale nie w gabinecie lekarskim, lecz w internecie, na stronach zajmujących się ortopedią z naukowego punktu widzenia. Przeczytał tam, że ten typ protezy jest od dawna zakazany w USA, Wielkiej Brytanii i w Australii.
Żaden lekarz we Francji mu nie powiedział, że jony kobaltu powodują powikłania neurologiczne, układu oddechowego, kłopoty z sercem i z tarczycą. Frederic był załamany. Jego adwokat wystąpił na drogę sądową przeciwko Francuskiej Krajowej Agencji Bezpieczeństwa Medycznego. Lekarze tymczasem przeprowadzili Fredericowi kolejną operację. „Wszczepili mi protezę ceramiczną. Niebo i ziemia, ale wciąż czuję się bardzo słaby” – przyznaje Frederic. Trudno mu ukryć złość. „Wiedzieli o tym wszyscy – lekarze i producenci tej cholernej protezy”.
Tylko nam – pacjentom – nic nie powiedzieli
Przez lata była to tajemnica. Pacjentom aplikowano kobaltowo-chromowe protezy, nie informując ich o możliwych skutkach ubocznych. Teraz chyłkiem, milczkiem, francuskie władze medyczne wycofują się z tego, na co przez lata przymykały oczy. W grudniu ubiegłego roku „zalecały” unikania metalowych protez. Wydały także okólnik w tej sprawie. Zachęcają w nim lekarzy, by „raczej nie stosowali” kobaltowo-chromowych protez. Zakazu nigdzie nie ma. 
Co więcej, tego typu uwagi są skierowane tylko do nielicznych kategorii pacjentów – kobiet, które mogą jeszcze rodzić, i osób… mających alergię na metale. Młodzi mężczyźni, którzy chcą wkrótce po zabiegu wrócić do aktywności sportowej, muszą przejść dodatkowe badania lekarskie.
Francuska Krajowa Agencja Bezpieczeństwa Medycznego broni się, twierdząc, że wszystko konsultowała z Francuskim Stowarzyszeniem Ortopedycznym i Traumatologicznym. Teraz ta sama instytucja przyznaje, że metalowe protezy mogą wzbudzać niepokój, bo co piąty przypadek implantu może się skończyć dramatycznymi konsekwencjami. W przypadku innych protez mowa jest o pięciu procentach.
„Boli?”. „Masz kłopoty z chodzeniem?”. „Utykasz?”. Natychmiast skontaktuj się ze swoim chirurgiem. Pacjentowi trzeba wyjąć metalową protezę i założyć inną – ceramiczną. Jak nie, to może ogłuchnąć i stracić wzrok. Kobalt zrobi swoje. (MB)
Na podst.: Le Parisien, BFM TV, France Info

Brak komentarzy: