Prześcieradło na katar

Słoń tata miał raz katar   
i  kichał jak armata
i zużył w pół godziny
chusteczek trzy tuziny.
Słoniątko z domu wyszło,
do sklepu prędko wpadło,
kupiło tatusiowi
do nosa prześcieradło.
I jak tu normalnie funkcjonować? Jak choroba goni chorobę,  przeziębienie zamienia się w grypę, a ból głowy w nigdy niekończący się katar. Nos czerwony, tonę chusteczek zniszczyłam, a tabletki i krople ulgę to chyba przynoszą jedynie w reklamach. Wszyscy wokół chorzy, więc i mnie nie ominęło, ale chętnie przepędziłabym to w diabły. 

W zeszłym tygodniu byłam na rehabilitacji w Krakowie gdyż mój rehabilitant miał  ferie, a szczerze już dawno myślałam o wizycie u pani Kasi polecanej mi przez Duśkę. Wizyta pozytywnie mnie nastawiła na dalszą rehabilitację, a Kasia zasługuje na miano super fizjoterapeutki po pierwsze za wiedzę, po drugie za podejście do pacjenta oraz za fantastyczną atmosferę jaką tworzy jej cały zespół. 
Oczywiście dostałam cenne wskazówki na dalszą reha oraz zestaw ćwiczeń do domu.

Oto kilka punktów do rozpatrzenia w mojej rehabilitacji:

- ustawienie osiowe lewej kończyny dolnej (biodro-wyprost,
kolano-linia środkowa ciała, stopa-dywergencja/6-7 stopni na zewnątrz/)

- trening odwodzicieli, rotatorów zewnętrznych i prostowników lewego
stawu biodrowego (powtórzenia w seriach)

-wygórowane napięcie mięśniowe mięśnia czworobocznego lędźwi(obie
strony ciała)
; po zmniejszeniu napięcia w tych mięśniach powinien nastąpić trening
mięśni brzucha szczególnie z podkreśleniem skurczu ekscentrycznego

-przewaga pozycji wysokich (antygrawitacyjnych) nad pozycjami niskimi
w terapii (obciążenie osiowe obu kończyn dolnych)

- praca nad poszczególnymi fazami chodu (z uwzględnieniem szczególnie
Mid Stance i Terminal Stance)

- ćwiczenia w łańcuchach zamkniętych dla obu kończyn dolnych
(przygotowanie w pozycjach niskich, trening aktywności w pozycjach
wysokich)

Wieczór spędziłyśmy z Duśką przy dobrym winku, a humor nas nie opuszczał. Szkoda tylko, że rano musiałam się tak szybko zbierać co trochę zniweczyło moje plany. 

W sobotę natomiast wzięłam udział w spotkaniu klasowym tzw. półmetek. Specjalnie na tę okazję kupiłam sobie sukienkę i kozaczki na delikatnym, ale stabilnym obcasie. Wyglądałam prawie idealnie, bo szczerze mogłabym tak trochę schudnąć. Niestety brak ruchu nadal nie pozwala na zrzucenie paru zbędnych kilogramów. No ale muszę coś z tym zrobić. Nawet na basen nie latam, bo przecież odwieczne choróbsko mi nie pozwala. 
Ale wracając do półmetku to bawiłam się wyśmienicie. A organizatorka zasługuje na wielkie brawa za organizację. Bardzo się cieszę, że mam tak zgraną klasę z którą można, jak to się mówi: konie kraść. Mam nadzieję, że dotrwamy w niezmienionej formie do matury.

Brak komentarzy: