"Szlachetne zdrowie..." pisał Jan Kochanowski, dając do zrozumienia co tak naprawdę w życiu jest ważne. Wielu z nas w rytmie codzienności nie zdaje sobie sprawy jak ważne rzeczy można zatracić. Ja zatraciłam funkcję chodu a w ślad za nią zatraciłam własną niezależność. Powoli to wszystko wraca do normy jednak pewnie trochę z tym jeszcze powalczę :)


Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak mnie cieszą pozytywne opinie na temat mojego chodu. Zwykły chód! Każdy w okolicach roku nabywa tę umiejętność. A ja uczę się w wieku 35 lat pierwszy raz poprawnie chodzić. I taka pochwała znajomego, choć nie powiedziana wprost powoduje że "rosnę!" Powiedział że zrobiłam ogromne postępy. Ależ jestem mu wdzięczna za te słowa...
Natomiast podczas ostatniej rehabilitacji, Krzysiek również mnie pochwalił, tym razem za mniejsze kołysanie. Choć wiem, że jeszcze mam wiele do zrobienia, to właśnie takie pochwały pozwalają z większą siłą brnąć do przodu. Opiernicz od niego też dostałam (he, he), bo weszłam do gabinetu bez kul. A ja przecież tylko z auta... To przecież tylko dwa kroki, kawałek, pierdoła, a jednak wiem, że ma rację! Dobra koniec szkodzenia sobie!!!

Sama, również widzę ogromną poprawę. Dzisiaj w szkole jakbym mogła, to bym fruwała jak skowronek. Czułam się fantastycznie. Nie wiem już co to ból  w stawie, a i mięśnie w końcu "odpuściły". Już mnie nie bolą z taką siłą. Czasami jedynie przeforsowanie ich jest dla mnie odczuwalne. Ciekawe czy na sylwestra zatańczę?


W szkole nadal  radzę sobie chyba dość dobrze. Już wiem, że na świadectwie maturalnym z geografii, chemii, PP i technologii informacyjnej mam piąteczki, a z WOS-u i fizyki mam czwórkę. Coraz gorzej, coraz ciężej, a przecież w maju matura :) Jak pomyślę to... Ech! Trza się wziąć do roboty. Dobrze, że lektury choć nadrabiam w autobusie do i z pracy oraz w każdym wolnym czasie. Wczoraj był egzamin z matematyki i muszę przyznać, że chyba podołałam zadaniom naszej matematyczki :)


To teraz znikam do "Tanga" Sławomira Mrożka, a rano work :)

Brak komentarzy: