Po czy przed?

Miesiące mijają po operacji...
Już nawet przestałam odliczać  ile jest po... 8 listopada minęły już cztery miesiące. Coraz częściej zaczynam myśleć, że jestem przed, a nie po. Operowana noga, jak twierdzi mój rehabilitant, jest ponoć w bardzo dobrym stanie. Ja też czuję że nie za wiele wniosę nowego w rehabilitację tej nogi oprócz zwiększania ruchomości w biodrze. Wiem na pewno, że moja, jak przed operacją ją nazywałam "zdrowsza" noga, boli mnie bardzo, a pan Krzysiek teraz głównie nad nią pracuje oraz nad nauką chodu. Ale jak tu się uczyć jak boli? Jak przeskakuje, trzaska, trzeszczy, jak to przeskoczyć? By iść do przodu.
Nadal mam problem ze przestawieniem w moim mózgu jak jest prosto, a jak krzywo. Ja twierdzę że prosto, a reszta mówi, że sporo brakuje do wyprostu i odwrotnie. Złapałam się nawet na tym, że podkładam rękę pod pośladek, gdy leże w łóżku, bo czuję, że tak jest idealnie. Jak wyciągnę to mam wrażenie jakbym z łóżka spadała. Zmuszam się by leżeć poprawnie, bo przecież tak trzeba, aby w końcu mój móżdżek zmienił wzorce na prawidłowe.
Nadal mnie irytuje te ślimacze tempo...


Szkoła....
Temat rzeka... nauki ogrom ... każdy chce jakoś zaliczyć, a ja zbyt ambitnie podchodzę i muszę zaliczyć egzaminy jak najlepiej. Heh, że też takiej ambicji nie miałam w latach młodości. Ależ byłam głupia :)
Wszystkie prace kontrolne mam zaliczone teraz zostaje mi dziewięć egzaminów... czyli dużo nauki oraz .... zasłużona, w pełni sponsorowana przez moją szkołę wycieczka do Sandomierza w najbliższy weekend. Jest to forma nagrody dla wybranych za wzorową frekwencję. Jestem bardzo podekscytowana, że będę miała okazję zwiedzić jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce i to ze wspaniałymi kumplami i koleżankami z klasy. Dokładny plan wycieczki nie znany. Nic nie chcą wcześniej zdradzić, wszystko trzymają w tajemnicy, twierdząc, że to ma być niespodzianka, wspaniała przygoda. Jedyne co wiemy, to że o nic nie mamy się martwić, że wszystko zapewniają. Szczegóły wkrótce ...
Oto nasz nowy kolega ze szkoły :)


11 listopada- Narodowe Święto Niepodległości.
Pomimo iż jestem Polką nigdy jakoś nie przykładałam większej uwagi do tego święta. Traktowałam to jako wolny dzień od pracy. Teraz jednak wraz z rodziną poszliśmy do kościoła na mszę, która miała uroczystą oprawę. Uczestniczyli w niej m.in.uczniowie pierwszej w naszej powiecie klasy mundurowej, a wśród nich dumnie maszerowała moja córka Karina. Po mszy zebrani w pochodzie przeszliśmy pod pomnik Powstańców Śląskich, gdzie odbyła się patriotyczna uroczystość. W jej trakcie uczniowie klasy mundurowej złożyli ślubowanie. Stałam dumna ...Karina tak pięknie wyglądała i oczywiście dla mnie najładniej.




3 komentarze:

Kinia pisze...

za mundurem faceci sznurem :) wyglądacie pięknie dziewczyny!!! :)

Anonimowy pisze...

Iwonko pewnie jesteś bardzo dumna ze swojej córci :)
Pięknie wyglądacie, pozdrawiam gorąco! Buziale :*

AgaW pisze...

Wyglądacie obie ślicznie. Karinie bardzo mundur pasuje, po prostu wygląda wspaniale ! Nie dziwię się że jesteś taka dumna - w końcu to Twoja córka :)