Ech te pytania...

Ponad miesiąc po operacji zastanawiam się, porównuję, jak to było rok temu, gdy wszczepiono mi BMHR-a. 
Zerkam do swoich starych wpisów, czytam...i...
Chyba mniej mnie bolało. :(
Tak samo denerwują mnie zbyt wolne efekty.
Teraz nadal używam nakładki, a wtedy już miałam ten etap za sobą.
Wtedy i teraz mam pierwszą kąpiel za sobą. Właściwie teraz chyba szybciej "wskoczyłam" do wanny. Zawdzięczam to jednej stabilnej nóżce :)
Niestety spanie na brzuchu nie przychodzi mi tak łatwo jak rok temu. Śpię małymi seriami ciągle zmieniając ułożenie. Z jedyną różnicą, że teraz od dwóch dni leżę czasami na operowanym boku, a wtedy w ogóle tego dłuższy czas nie robiłam. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam. Pewnie samo jakoś tak w końcu przyszło. Spanie na operowanym boku powoduje, iż zwiększa się ukrwienie w okolicy biodra. Po dwóch dniach widzę znaczną różnicę w miękkości tkanki w tej okolicy. Wcześniej była jak kamień, teraz jest znacznie miększa, ale jeszcze szału nie ma.Oczywiście na nieoperowanym boku jak leżę lub przez niego się przewracam to tylko i wyłącznie z poduchą między nogami.


Rehabilitacja jest. A jakże!
Bez mojego fizjoterapeuty- Krzysia nie wyobrażam sobie powrotu do sprawności. Tylko jemu i mojej siostrze ufam na tyle, by mogły te osoby dotykać moje nogi. 
Obecnie wszystkie ćwiczenia są w pełnym odciążeniu. Bardzo ostrożnie podchodzi do mnie jako do osoby, której proteza biodrowa się wywichnęła. "Cieszy" się że stało mi się to jeszcze w szpitalu a nie przy nim, bo jak to sam stwierdził "miałby przechlapane". Lekarze często winią za ten stan rzeczy właśnie fizjoterapeutów. Pewnie i mają rację poniekąd. Jednak jestem świadoma, że Krzysiek w życiu nie zrobił by żadnego kroku bez zgody lekarza. I pewnie dlatego teraz tak się "cacka" ze mną jeszcze bardziej. :) Dodatkowo robi mi masaż głęboki całej nogi, łącznie ze stopą. To łączy z PNF-em oraz bliznę okleił ostatnio taśmą kinesio taping. Na dzień dobry dostałam "zjebkę", że źle chodzę i źle siedzę. No cóż... Cwaniutkie te moje ciałko :) 
Pełen profesjonalizm i uznanie dla "mojego" Krzysia wspaniałego fizjoterapeuty.


Podsumowanie:
Spodziewałam się, że jestem w znacznie gorszym stanie ponieważ mam za sobą trzy ingerencje w prawy staw biodrowy w bardzo krótkim czasie. A jednak nie jest najgorzej. Wcale nie byłam rok temu większym chojrakiem. Uf, ULGA!!!

3 komentarze:

Damian pisze...

Cieszę bardzo, że wszystko skończyło się dobrze i jesteś w trakcie rehabilitacji. Teraz będzie lepiej... inaczej nie będzie :)
Dzięki twojej opowieści miałem możliwość poznać, co mnie czeka podczas operacji, kiedy miałem dostać BMHR-a. O wiele łatwiej mogłem przejść pobyt w szpitalu, zabieg i wstępną rehabilitację. Jak czegoś nie wiedziałem, to zaglądałem do zapisów bloga, który tworzysz. Szybkiego powrotu do zdrowia. Pozdrawiam Damian.

Passiflora pisze...

Taki był dokładnie mój cel pisania bloga. Bo oswoić się z teorią to jedno, a z odczuciami to zupełnie inna bajka. Dziękuję Damianie. Dzięki takim komentarzom czuję, że nadal ma sens pisanie mojego bloga. :)

Damian pisze...

Nie ma za co dziękować mnie. Tobie należy podziękować. Twój blog tworzy pozytywny wizerunek szpitala, w którym leczy się cała Polska. Dzięki twojemu osobistemu zaangażowaniu możemy mówić głośno, że w Piekarskiej urazówce są lekarze, którzy mają podejście do pacjenta, którego brakuje w innych placówkach medycznych. Dzięki twojemu pisanemu słowu inni pacjenci mogą łatwiej znieść trudy psychiczne związane z leczeniem, jakie mają przed sobą. Z twoich słów płynie pozytywne przesłanie..., że można się leczyć i można powrócić skutecznie do zdrowia jeśli tego chcemy :) Dodatkowym atutem twojego bloga jest współudział w budowaniu pozytywnego wizerunku szpitala i pośrednio organu założycielskiego tej placówki. Dlatego moim znajomym proponuję lekturę twojego bloga, którzy czekają w kolejce na protezę biodra. Pozdrawiam