Nie przesadzaj!

Jak już się "chwaliłam",że miałam trzy zabiegi operacyjne w jednym tygodniu, a  to równa to się z ogromnym przeżyciem psychicznym jak i fizycznym. Ból, który mi od pierwszej operacji towarzyszył, tłumiono mi  głównie morfiną. Po części też na moje życzenie. Gdy tylko pojawiał się wzywałam pielęgniarkę, a ta o ile był odpowiedni odstęp czasu, wg ścisłych wskazówek anestezjologa, aplikowała mi morfinę. I tak w świecie ćpunów ;) żyłam sobie około tygodnia, do czasu, gdy dostałam ataku. Nie wiem co to było, ale duszności mnie dopadły i zacisk na szyi, jakby mnie ktoś dusił. Wystraszona nacisnęłam guzik wzywający pielęgniarkę, by mi ciśnienie sprawdziły. Co też niezwłocznie uczyniły. Ciśnienie w normie, a ja nadal kiepsko się czuję. Wezwały, więc lekarza dyżurującego, który dał mi jakiś zastrzyk odwracający działanie morfiny.
I tak przygoda z morfiną definitywnie się zakończyła. Choć śmiali się co niektórzy, że ataku dostałam, bo byłam na głodzie hi hi. Natomiast ja wyciągnęłam z tego lekcję, by bardziej rozważnie prosić o leki przeciwbólowe.

Brak komentarzy: