Ciągle pada!

Śniegu drogi odpuść w końcu!- chyba tak będzie od dziś wyglądać moja modlitwa codzienna he he. Non stop pada. Co już mym oczu pokażą się czarne chodniki, to przyroda robi psikusa i dawaj z nieba, jakby mi na złość, biały puch sypie. Dobrze że po deszczu świeci słońce, a po zimie przychodzi piękna, zielona wiosna. 
Wiem już dlaczego cały tułów mam napięty... Dlatego, że chodzę z kulami jakby w powietrzu. Jest ślisko, więc bazuje jedynie na własnych nóżkach, tym bardziej, że buciki mam pierwsza klasa. Te trapery mam nadzieję, że nigdy nie wyjdą z mody i, że nigdy się nie zużyją. No, co najmniej do momentu, gdy będę idealnie (jak na moje możliwości) chodzić.


Niedziela rozpoczęła się leniwie. Dzisiaj mam dzień na "couch potato"
Pogoda i kiepsko przespana noc sprzyjają temu. Jutro do pracy, ale od wtorku do niedzieli mam wolne. Co będę robić??? Może wezmę się za pracę maturalną z polskiego!?

Brak komentarzy: