Jak słońce zza chmur

Jest dobrze. W końcu widać pierwsze promyki światła, choć dzień pochmurny, a śnieg nie odpuszcza.
Wróciłam z rehabilitacji i jest znacznie lepiej. Już nie skupiliśmy się tylko na likwidacji bólu, ale też na ćwiczeniach. Czuję, że znów wpadłam w rytm...


Wyszłam bardzo zadowolona i lekkim krokiem, z uśmiechem na tworzy szłam na autobus. Deszcz ze śniegiem towarzyszył mi całą drogę powrotną. Na przystanku sięgnęłam po książkę poleconą mi przez koleżankę i nie mogłam się od niej oderwać. W autobusie nadal się wczytywałam, a po powrocie do domu, na szybciora zrobiłam spagetti, by znów upajać się Kosińskim. "Malowany ptak", bo taki tytuł ma ta książka pochłonął mnie bez reszty dlatego wklepuję tylko dwa zdania o moim stanie i zmykam do lektury, tym bardziej, że czeka na mnie kolejna książka, którą kolega z pracy mi przyniósł. "Mężczyzna od A do Z"- ciekawe dlaczego o takiej tematyce? Łahahaha


W pracy w przyszłym tygodniu wolne. Niestety limit bym z renty przekroczyła i by mi ją odebrali, a tego nie chcę. Dlatego kontroluję zarobek i mam nad wszystkim czujne oko.


Wczoraj się dowiedziałam, że od roku mamy 23 procentowy VAT!!! Hm w jakim ja świecie przed operacją żyłam? Koleżanka Kasia z pracy, aż się zapytała"gdzieś ty się kobieto uchowała?" Ale ubaw w pracy ze mnie był przedni :)

Brak komentarzy: