Kolejny dzień w szkole. Piłka spisała się na piątkę z plusem, ale po dwóch dniach siedzenia praktycznie non stop, nogi mam tak opuchnięte tak, że ledwo je poznaję. Skarpety zostawiły wyżłobienie wielkości kanionu i wygląda komicznie jak wcięcie między fałdami u grubasa. Zastanawiałam się czemu tak się dzieje i to w obu nogach. Może słabe krążenie, bo za mało się ruszam między lekcjami, a może tak już będę miała zawsze? Nurtuje mnie też pytanie dlaczego na nodze nieoperowanej każde uciskanie przywodziciela pozostawia siniaki, a na operowanej nie mam tegoż problemu.
Jedenaście godzin lekcyjnych, dwa dni z rzędu, to bardzo dużo. Dobrze, że choć atmosfera między nami jest bardzo dobra. Klasa jest coraz bardziej zgrana, a nauczyciele dobrzy, nawet pani z matematyki w ten weekend zmieniła podejście. Dała mi się wykazać koło tablicy i woli żebym, to ja rozwiązywała, bo mam czytelne przejrzyste pismo. Dzięki temu bardziej rozumiem matematykę i może nie będzie tak źle jak prorokowałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz