Koło życia...

Półtora tygodnia przerwy od profesjonalnej fizjoterapii. Krzysiu- rehabilitant przeprosił, więc jest usprawiedliwiony. Wyżaliłam mu się, że bardzo liczyłam na rehabilitację w zeszłym tygodniu, bo miałam ogromny ból między łopatkami, który nie pozwolił mi oddychać praktycznie. Wyjaśnił mi, że każdy prawie tego typu ból co mu opisałam, bierze się z klatki piersiowej i zaczął mi pokazywać pewne punkty, które okazały się tak piekielnie bolesne w miejscu nacisku, że aż cofnęłam mu rękę. Naciskał bardzo delikatnie, bo właśnie do takich należy, ale jednak tego nie umiałam wytrzymać. Pokazał co robić, gdy ból się powtórzy. Dziś próbowałam uciskać te punkty spustowe i muszę przyznać, że cały czas boli, ale już umiem z tym sobie radzić. 
Krzysiek jest bardzo zadowolony z mojej postawy oraz mojego chodu o kulach. Twierdzi, że operowana noga jest w świetnej kondycji. Chodzenie bez kul nadal niestety jest złe. Miednica mi w bok ucieka i nie bardzo umiem zrozumieć co zrobić, by to zniwelować. Niby on mi pokazuje, ale ja to tylko widzę, a nie czuję. Tak samo miałam z miednicą uciekającą do tyły podczas chodu. Pewnego dnia szłam sobie i korygowałam chód, aż  nagle mówię sama do siebie: tak o to chyba chodzi i faktycznie to był strzał w dziesiątkę. A przecież Krzysiek szedł obok mnie i prowadził krok w krok, a jednak musiałam w końcu sama zrozumieć o co w tym wszystkim szło.
Teraz głównym problemem jest głównie druga noga, która boli coraz częściej. Złe samopoczucie mojego bioderka zrzuciłam na  na zmianę pogody, ale po wyjściu z reha nic mnie nie bolało, więc to jednak nie pogoda wpływa, tylko zmiany zwyrodnieniowe w biodrze. 
Uwielbiam chodzić na rehabilitację Po niej czuję się taka wyciszona, odstresowana, rozluźniona.Szkoda, że jest blokada przed codziennym chodzeniem na reha do Krzyśka i to jest najogromniejsza blokada, bo finansowa. Nie ma pracy nie ma rehabilitacji, nie ma rehabilitacji nie jestem w stanie iść do pracy. I koło się zamyka...

Brak komentarzy: