Czy tak być musi?

Od środy istna męczarnia. Boli non stop. Plastry kinesio nie pomagają, tabletki również słabo koją mój ból. Ba, nawet rehabilitant nie pomógł na ostatnim spotkaniu, a ja w nocy prawie nie sypiam, a w dzień w zasadzie też bez zmian.  Muszę non stop zmieniać pozycję, to jedyna ulga. Kurcze, ile tak można się męczyć? Jak sobie wspomnę, że teraz właśnie też powinno mnie boleć, ale miały to być typowe bóle pooperacyjne, to cholera mnie bierze. Tym bardziej, że czuję, iż ta noga z BMHR-em dostaje tak po dupie, że obawiam się o nią. Dzisiaj wstałam z impetem, bo telefon chciałam zdążyć odebrać i poczułam tak duży ból w okolicy pośladka i uda, że się poskładałam, a telefonu nie odebrałam. Czy tak musi być? Czy komuś zależy na spierdzieleniu dobrze wykonanej roboty?


Weekend spędziłam w kempingu nad jeziorem Dzierżno. Fajne klimaty, a jedyny minus, że nie mogłam się dostać nad wodę, gdzie moi kompani łowili rybki. W rezultacie poczytałam trochę książkę, trochę pospacerowałam i grillowałam. Oczywiście nogi i kule nie pozwoliły zejść nad brzeg, bo było zbyt stromo. Ktoś pomyślał, żeby ułatwić zejście układając opony w formie schodów, tylko ciekawe dla kogo było te ułatwienie...
Dobrze, że siostra ze mną spacerowała i z innych stron mogłyśmy zachwycać się urokiem jeziora. Ponad to dzięki towarzyszom naprawdę miło spędziłam czas. Nie musiałam myśleć o operacji, a nawet o bólu w euforii śmiechu, też czasem zapominałam. Oby więcej takich chwil było w moim życiu...

Brak komentarzy: