Napięty plan

Kocham weekendy, a w szczególności te na maksa napięte :)
Sobota stała pod znakiem imprezy urodzinowej u rodziców mojego Krzysia. Jednakże jego siostra po prawie dwumiesięcznej nieobecności nie dotarła na czas z GB i dlatego poprosili nas o przesunięcie imprezy na niedzielę. Pasowało mi to ni w pięć, ni w dziewięć, bo w niedzielę, koło południa mieli się u mnie pojawić ludzie fundacji. Jednak zgodziłam się, bo miałam ochotę sobotnie popołudnie spędzić z siostrą przy grillu. Pogoda nie była idealna na grillowanie, ale ochroniliśmy się od wiatru siadając w kątku i ostro walczyliśmy z kiełbachą oraz promilkami.
Niedzielę od rana spędziłam w kuchni przygotowując obiad dla fundacyjnych gości. Nie oczekiwałam takich komplementów za przygotowaną strawę no ale cóż choć tyle należało mi się za spędzony czas przy kuchence. Oczywiście Ewcia, Karola i Katja ostro pomagały mi w kuchni jak tylko przyjechały. Jako te sprawniejsze wyrzucały mnie z kuchni bym nie przesadzała. Kawka, herbatka, ciastko, obiad, znów kawka, znów ciacho, winko :) , a to wszystko w tak ekspresowym tempie, że nie mam pojęcia gdzie się nam to mieściło. No chyba że  gadatliwe usta i język równie ekspresowo palił kalorie hi hi, to by się zgadzało. Krzysiek powiedział mi wieczorem, że pewnie mamy dość na jakiś czas... Zaprzeczyłam :( 
Za to ważne sprawy fundacyjne daliśmy radę poruszyć. No to powiem w sekrecie, że oj będzie się działo!!! We wrześniu zjazd  II urodziny forum w Borkach, sporo warsztatów w różnych zakątkach Polski, no a  we wrześniu jeszcze będziemy w końcu mogli występować o status OPP i jeszcze spoooooro fajnych rzeczy się wydarzy. Dlatego śledźcie i stronę www fundacji i www forum.
Po spotkaniu popędziłam na urodzinową imprezę rodziców Krzysia. Spóźniona szybko włączyłam się w rozmowę. Było bardzo przyjemnie, a na koniec wylądowaliśmy w knajpce. Za dużo tego wszystkiego, jak na moje bioderka, choć w nocy spałam jak zabita. Ciekawe dlaczego? ;) 


Wracając do mojej bioderkowej historii ...
Wczoraj lub dzisiaj miałam zadzwonić do dr MM, by się dowiedzieć, co tam w mojej sprawie słychać. Nie chcąc być upierdliwą zadzwoniłam dzisiaj z rana i tylko raz, bez większego entuzjazmu. Nie odebrał, ale wtorek jest dniem operacyjnym, więc czego mogłam się spodziewać dzwoniąc dopiero koło 10.00. Pół godziny później patrzę, a doktor dzwoni do mnie. Odbieram i słyszę; "Dzień dobry pani Iwono. Widziałem, że pani do mnie dzwoniła" Ależ on ma miły głos :) Wręcz kojący. Mogłabym go słuchać godzinami. Najważniejsze, że ustaliliśmy wstępnie datę operacji na koniec lipca/początek sierpnia. Dzwonić mam 18 lipca to dowiem się szczegółów :P No to czekam, cóż mi pozostało. 


Za parę dni będę miała rocznicę wstawienia mojego BMHR-ka muszę jakoś to superaśnie uczcić :)
Szczegóły wkrótce :)

Brak komentarzy: