Wróciłam do żywych!
Zeszły tydzień dom - praca, praca - dom, a w między czasie nauka. Na sen zostawało pięć, no może sześć godzin snu. Ogrom pracy jaki włożyłam w naukę odciął mnie dosłownie od wszystkiego. Owszem do pracy chodziłam oraz rehabilitacji też nie odpuszczałam, ale resztę muszę teraz biegiem nadrabiać. Tym bardziej, że święta tuż, tuż, a ja nie mam ani jednego prezentu. Nie mówiąc już o zwykłych zakupach. :(
Ale...
Pochwalę się wynikami :)
Na koniec same piątki, a jedynie z języka angielskiego mam czwórkę. Oczywiście po raz kolejny jestem dumna z matematyki. Były  dwie piątki z pisemnego egzaminu w tym jedna moja. Pani oddając moją pracę powiedziała "to wielka przyjemność sprawdzać taką pracę" :) Z ustnego były trzy piątki - również zaszczyciłam ich grono. Dumna jestem również ze swojej pracy z polskiego. Pisaliśmy część z matury pisemnej. Oczywiście jak zobaczyłam pracę, to byłam zszokowana. Jednak i z tym sobie poradziłam. Praktycznie bez błędów- nie uszczupliłam zbytnio zasobu tuszu z czerwonego długopisu naszej profesorki hi hi. W efekcie co??? Piątka!


W rehabilitacji też widać drobniusie postępy :) Ostatnio Krzysiek zaszalał. Tak mnie rehabilituje, że wychodzę bardzo spocona. Obawiam się czasem, że mnie przewieje i będę "ugotowana". Ostatnio również pierwszy raz przerwałam ćwiczenie. Nie dałam rady! :(  Mój mięsień bolał tak bardzo, że odpadłam. Dziwne bo ja z reguły nigdy nie poddaję się. Zaciskam zęby, ale ćwiczę. No cóż! Na każdego przyjedzie czas. Do domu dostałam oddychanie w różnych ułożeniach klatką piersiową, ale najważniejsze w tym jest całe ułożenie ciała, a potem oddychanie. Krzysiek powiedział, że w ten sposób pracuję nad miednicą, bo milion pompek na to nie pomoże.  Oczywiście dostałam też inne ćwiczenia ale te są najważniejsze. Dodatkowo codziennie masaż bańkami i efekty widoczne :)

Brak komentarzy: