Ciężkie dni zmusiły mnie do rozważań nad sobą oraz światem, który mnie otacza. 
Mam nadzieję że wkrótce obudzę się z tego koszmaru...
Nie chce mi się nic. 

Zmuszam się do skupienia nad nauką...

Skasowałam poprzednie posty i nie da się ich odzyskać. Żałuję...
Odcinam grubą kreską moje poprzednie życie.
Idę do przodu, nie zatrzymuję się, nie cofam się!
Teraz najważniejsze jest, aby operacja, którą mi dr M. obiecuje od około roku w końcu się ziściła. Termin przyjęcia na oddział: 02 lipca 2010 roku. Jak to będę miała za sobą wówczas nic mnie nie zatrzyma. Nie będę śniła na jawie, urealnię wszystko.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czekałam,aż znów się odezwiesz,bo bardzo mnie zaniepokoiło zniknięcie Twoich postów.Ale pamiętaj,że "każdy dzień przynosi nowe nadzieje".Każdego z nas los od czasu do czasu przygina do ziemi.Jesteś jak trzcina-podniesiesz się,jestem tego pewna i trzymam za Ciebie kciuki!
danka

Anonimowy pisze...

Trzymaj się, dla Ciebie też zaświeci słońce... :)