27 sierpień 2010

Po dwóch tygodniach nieobecności, wrócił mój rehabilitant z wczasów. Nie prosząc się nikogo postanowiłam, że pojadę na reha autobusem miejskim, tym bardziej, że ośrodek gdzie mam zajęcia mieści się 500m od przystanku . Oczywiście na przychylność tych z góry nie mogłam liczyć, bo przyjechał autobus nie przystosowany dla osób niepełnosprawnych. Pierwszy schodek był na wysokości kolana. Dobrze, że mam w miarę silne ręce i na nich się wspięłam. Czterdzieści minut i byłam w Zabrzu. Po drodze kupiłam bardzo wygodne buciki (kobiety!!!).
Pan Krzysztof mnie pochwalił za basen, na który chodzę codziennie :mrgreen: a w nim maszeruję tam i z powrotem, pływam, ćwiczę, a potem 20 minut relaks w jacuzzi, a w nim bicze na mięśnie kręgosłupa. Generalnie czuję się po basenie, jakbym mogła góry przenosić. 


Ponadto rehabilitant wprowadził mi wiele nowych ćwiczeń. Jednak "krzyczy" na mnie że mam blokadę przed jakimkolwiek ruchem w głowie. Boję się, że będzie bolało i się spinam, np. podciągam nogę za pomocą głowy, a jak mnie upomni to potrafię to zrobić tylko nogą bez udziału innych części ciała. Jeszcze dziwne jest, że jak stoję to palec największy u nogi operowanej stawiam w pionie, za co też mnie upomina, ale to takie rekompensacje wieloletnich zaniedbań. Niestety to takie knify nad którymi muszę pracować i to bardzo dużo.

Na dzień dzisiejszy mogę nogę obciążać 70%, boli mnie nadal wiele mięśni nad którymi non stop pracuję. Bóle przed operacją poszły w zapomnienie, ale przez moje lenistwo pojawiły się inne bóle, właśnie przykróconych mięśni. Boli mnie najbardziej mięsień przy krętarzu, ale to również raczej zaniedbanie po przebytej osteotomii w wieku 15 lat. Nogą odwodziłam przed operacją 5-10st. , a teraz tj. w granicach 30 st. Żaden ból w stawie nie ogranicza mnie, za co bardzo jestem wdzięczna :)
A teraz uciekam na basen, a po południu na rehabilitację. Pan Krzysztof poobkleja mnie taśmami kinesio taping. Sprawdzę na własnej skórze skuteczność owych taśm i opiszę na blogu.

Brak komentarzy: