I hates

28 września 2010r.
Rehabilitacja, krzywo, źle... Wszystko!
Mam dość!
Czyżby pierwsza pooperacyjna depreszka?
Wróciłam do domu, padłam na łóżko i łzy same zaczęły mi napływać do oczu. Gdyby nie domownicy, pewnie ta chwila wyglądała by zupełnie inaczej, na pewno głośniej bym to przeżyła. Czasem, chyba warto się wykrzyczeć, by lepiej się poczuć. Choć ja nie bardzo lubię pokazywać się ze słabej strony, a ostatnio czuję się taka słaba.
Pan Krzysiu nadal daje mi wycisk, ćwiczenia z nim to już nie wakacje. Co spotkanie to wprowadza coś nowego, a coś eliminuje, pewnie dlatego, by nie przyzwyczaić ciała do stałego zestawu  ćwiczeń. Powoli widać efekty,jednak bardzo mnie "boli", gdy Krzysiek pokazuje na sobie jak ja chodzę, jakie błędy popełniam. Na pewno nie robi tego ze złym zamiarem, jednak na mnie to działa jak płachta na byka. Nie cierpiałam na siebie patrzeć, gdy mnie nagrywano na kamerę video, a teraz tą kamerą jest Krzysiek, który ekspresem odtwarza pokazując mi wszystko po kolei co źle robię. Najlepsze że jak chcę coś poprawić to wychodzi jeszcze gorzej. Np. mam prawe biodro wysunięte, a lewe schowane i gdy je wyprostuję, to czuję się jak pieprzony paralityk. Weźcie sobie wysuńcie ramię 20cm do przodu i idźcie przed siebie, to zrozumiecie o czym mówię. Ciężko mi nadal to w głowie poprzekładać, bo ja czuję się prosta tak, a nie jak Krzysztof mi każe stać.
Cholernie się boję tego całego etapu rehabilitacji, choć wcześniej myślałam że to tylko kwestia słabych mięśni. Teraz widzę, że przede mną długa droga.
Staw biodrowo krzyżowy nie daje mi o sobie zapomnieć. Czuję jakby mnie tam paliło czasem...Szlag by to wszystko...

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Iwonka! Każdy ma prawo do "gorszego" dnia-nawet Ty. Znając Ciebie to ze wszystkim dasz sobie radę. Pozdrawiam gorąco! aga.t.
P.S. Zmiany na blogu bardzo korzystne :)

Anonimowy pisze...

Ja wierzę,że dasz radę!
Wiesz doskonale, że takie dołki się zdarzały, zdarzają i zdarzać będą, ale pomyśl ile już za Tobą, ile już przeżyłaś-na pewno dużo gorszych chwil. Teraz przed Tobą tylko coraz lepsze, ale jak to zwykle bywa - nic nie przychodzi łatwo i nie za darmo - wszystko musi być okupione własnym wysiłkiem! A więc do dzieła i nie dawaj się!Trzymam kciuki i pozdrawiam!U.R.

Anonimowy pisze...

Czytam i czytam...i Cię bardzo podziwiam :) Już tyle przeszłaś i nie poddawaj się :) Żmudna ta rehabilitacja ale efekty przynosi ciężka praca i przede wszystkim cierpliwość :) Jesteś fajną kobietą z bardzo bogatym wnętrzem i wierzę że uda Ci się przezwyciężyć wszystko i osiągnąć cel za wszelką cenę, bo o to właśnie chodzi w życiu żeby było nam lepiej to sami musimy o to się postarać...a mając jeszcze wspaniałych ludzi koło siebie którzy Cię wspierają i kochają...to już nic więcej nie trzeba tylko iść do przodu :) Trzymam kciuki i pozdrawiam :) Asica - mama Natalki