Nie mam BMHR-a :(

Czwartek 11 sierpnia 2011
Od rana czekam na operację rewizyjną. Mój doktor czeka na zwolnienie bloku operacyjnego i  będzie mnie reoperował. Nie spodziewałam się trzech operacji w jednym tygodniu ale cóż wyjścia nie mam. Mówią, że jestem twardziel a ja na przemian śpię i płaczę. Wczoraj wieczorem wolałam umrzeć niż mieć trzecią ingerencje w moje biedne bioderko. Taki ze mnie twardziel do d@@py!!!
Około godziny 12.00 jadę na najgorsze miejsce, w tym momencie dla mnie, tzn. blok operacyjny. Znów muszę przechodzić na śluzie bloku w wielkim bólu z łóżka na łóżko. Ale to ostatni raz (taką mam nadzieję co najmniej w tamtej chwili).
Znieczulenie wybrałam ogólne pomimo że instrumentariuszki próbowały mnie jeszcze przekonać do lędźwiowego znieczulenia, to sam anestezjolog powiedział "nie męczcie już dziewczyny" Nie wiedziałam że później pożałuję wyboru.
Operacja trwała około dwóch godzin. Wybudzono mnie i zaczął się koszmar. Paraliżujący ból na który brakowało mi skali. Zaczęłam kląć, wyzywać, błagać o pomoc naprzemiennie. Jednak miła pani nic sobie nie robiła z moich obelg, a jedynie grzecznie mnie poinformowała co mi podali i, że to jest wszystko co mogą mi zrobić. Łzy lały mi się litrami, w złości kazałam się uspać, a oni odwieźli mnie na sale. Jednak już nie trafiłam na salę dla VIP-ów, lecz na dobrze znaną mi salę nr 13 na III oddziele żeńskim. 
Tutaj czekała mnie miła niespodzianka. Pierwszą pomocną dłoń podała mi moja współlokatorka Monika. Poprosiła bym oddychała głęboko i ból zaczął ustępować. Monika to cudowna kobieta. Zgadzałyśmy się we wszystkim. Nie powtórzył się koszmar ze współlokatorką jak rok temu. Jestem jej i jej mężowi bardzo wdzięczna za opiekę. Naprawdę mogę powiedzieć że spotkałam niesamowicie przyjaznych ludzi na swojej drodze. Z Moniką mogłam porozmawiać o wszystkim. Razem miałyśmy dobre i gorsze chwile ale bardzo się wspierałyśmy. Przyjaciel na dobre i złe.
Reasumując. Mam w lewym biodrze BMHR-a założonego 14 miesięcy wcześniej. Natomiast w prawym bioderku dr M. wszczepił mi endoprotezę przynasadową typu Nanos firmy Smith & Nephew :) Dokładniej to panewkę i głowę mam z BMHR-a a trzpień tylko jest typu nanos.
Boli i pewnie będzie jeszcze nie raz bolało, ale koszmar mam nadzieję, że mam za sobą.
Tego dnia założyli mi jeszcze cewnik, by zminimalizować wywichnięcie protezy. Pierwszy raz zakładali mi go i muszę przyznać, że to bezbolesny zabieg.

Brak komentarzy: